Miło tu wpaść choćby na sześć godzin. Akurat wystarczająco, żeby pokazac Magdzie najważniejsze tematy i żeby przekonać się, że naprawdę czuję się tu jak u siebie.
Musze przyznać, że stojąc w kolejce do kasy biletowej na Tiburtinie wewnętrznie jestem rasistką. Może i wstyd, ale jednak.