Nocleg w Tbilisi fatalny, tzn okolica straszna, budynek też, na szczęście mieszkanie świeżo zrobione, w przyzwoitym standardzie, zwłaszcza jak na Gruzję ale jeszcze walące farbą, słaba wentylacja.
Byłam bardzo nieszczęśliwa, że musiałam opuścić wybrzeże, dlatego pierwszego dnia kompletnie nie umiałam docenić uroku Tbilisi. W pewnej chwili na starówce usiadłam i się popłakałam ze złości. Następnego dnia jednak miałam już ciut więcej dystansu i rzeczywiście to potrafi być ciekawe miasto, trzeba tylko brać nocleg na starówce, a nie w okolicach uniwersytetu, jeśli mogę coś doradzić. Wcale nie potrzebujecie poznawac ciemnej strony tego miasta ;) haha
W mieście tradycja łączy sie z futurologią - w warstwie architektonicznej. Na starówce są całkiem przyjemne knajpki, gdzie można miło spędzić czas. Jest też lokal o nazwie Warszawa, gdzie podają przekąski i zakąski oraz ciepłą wódkę ;) ale mają nawet śledzia z bezsmakową cebulą, a nawet tatara. Na tatara nie bardzo mieliśmy ochotę, widząc po drodze parę rozjechanych krów przy szosie...