Dojechaliśmy do Batumi, a właściwie do niewielkiej miejscowości na jego peryferiach, Makhinjauri, gdzie mieści się dworzec kolejowy. Dworzec główny, który jest w samym Batumi jest w ieustannej budowie/remoncie i nie działa. Nawet w tak biednym kraju dworzec kolejowy może wyglądać całkiem sympatycznie.
Oczywiście daliśmy się orżnąć taxi, który zdarł z nas kosmiczną jak na tutejsze warunki sumkę za przewiezienie nas około 500 metrów do naszego hostelu. Tak również czekała nas nieprzyjemna niespodzianka, bo ktoś zgarnął nasz pokój. Nie wchodząc w szczegóły, właścicielka hostelu załatwiła nam kwaterę u sąsiada. Ostatecznie wyszliśmy na tym niezwykle korzystnie. Lokal bliziutko morza, taniutko, czysto, schludnie, mili gospodarze i doskonale gotująca pani domu.
Szybka przechadzka na kamienistą plażę z widokiem na rozświetlone neonami, lunaparkowe Batumi. Bardzo byłam ciekawa, jak tam będzie.